Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.
Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)
„Moje podium” to cykl reportaży o ludziach sportu, którzy kiedykolwiek w swojej karierze zdobywali medale i stawali na podium. Bohaterami są nie tylko sami sportowcy, ale także trenerzy, szkoleniowcy, działacze – ci wszyscy, którzy mieli swój udział w zdobywanym medalu. To przecież także ich zasługa.
„Moje podium” to cykl reportaży o ludziach sportu, którzy kiedykolwiek w swojej karierze zdobywali medale i stawali na podium. Bohaterami są nie tylko sami sportowcy, ale także trenerzy, szkoleniowcy, działacze – ci wszyscy, którzy mieli swój udział w zdobywanym medalu. To przecież także ich zasługa.
„Moje podium” to cykl reportaży o ludziach sportu, którzy kiedykolwiek w swojej karierze zdobywali medale i stawali na podium. Bohaterami są nie tylko sami sportowcy, ale także trenerzy, szkoleniowcy, działacze – ci wszyscy, którzy mieli swój udział w zdobywanym medalu. To przecież także ich zasługa.
Lepsze lokale - oprócz wystroju, bogatszej karty dań - oferowały także muzykę na żywo. Dla muzyków były to złote czasy
Gdzie po wyjściu z Izby Wytrzeźwień kierowali się jej klienci? Gdzie można było wejść tylko na podstawie legitymacji służbowej? A gdzie zawsze można było kupić piwo? Wspominamy czasy PRL.
Gdzie wydawano tysiąc obiadów dziennie, a w którym lokalu pracowało nawet 120 osób na trzy zmiany? Gdzie koncertowali światowej sławy jazzmani, a gdzie występowała „Tosca”? I na czym polegał brygadowy system pracy?
Gdzie kelnerzy doradzali, a gdzie płacili za klienta? Gdzie był dobry bigos, a gdzie najlepszy mielony w mieście, czyli gdzie się w Lublinie piło, gdzie się jadało.
W Lublinie w czasach PRL, lokali gastronomicznych nie brakowało. Każdy lokal miał swoją klientelę i swoisty klimat
Kawiarnie, w porównaniu z barami, zwłaszcza niższej kategorii, prezentowały się w PRL-u całkiem przyzwoicie. W niektórych z nich starano się stworzyć atmosferę intymności, zadbać o romantyczny nastrój. Dotyczyło to zwłaszcza prywatnych kawiarni. W uspołecznionych różnie z tym bywało. Kawa w PRL-u należała do towarów luksusowych. O ile często brakowało jej w sklepach, o tyle nie było większego problemu z wypiciem jej w licznych kawiarniach
W PRL-u nie trzeba było baru czy restauracji, aby ugasić pragnienie. Coca-colę okrzyknięto w latach 50. napojem imperialistów. W sklepach królowała oranżada, a na ulicy popularna „gruźliczanka” - woda sodowa z sokiem (droższa) i bez soku (tańsza), sprzedawana z saturatorów.